April 8, 2020
Zapożyczone przemyślenia jeszcze na ten Wielki Post...
Papież Franciszek w swoim orędziu na tegoroczny Wielki Post, które podpisał dość wcześnie, bo w październiku zeszłego roku, pewnie nie wiedział jak inny to będzie Wielki Post. Tematem przewodnim orędzia są słowa świętego Pawła to Koryntian: „W imię Chrystusa prosimy, pojednajcie się z Bogiem”. Papież pisze, że „nigdy nie można uznać za pewnik tego, że Pan da nam kolejny czas sprzyjający naszemu nawróceniu”. Ten Post jest szansą dla nas; szansą, która może się już nie powtórzyć. I nikt nie wie, czy to przypadkiem nie jest nasza ostatnia szansa. Dzisiaj wiemy, że ten Post dla wielu z nas okazał się ostatni i rzeczywiście był ostatnią szansą ku nawróceniu. Papież Franciszek dodaje: „Zatem w tym sprzyjającym okresie, pozwólmy się wyprowadzić Bogu na pustynię jak Izrael, abyśmy mogli w końcu posłuchać głosu naszego Boga, pozwalając Mu rozbrzmiewać w nas z większą głębią i otwartością. Im bardziej damy się zaangażować Jego słowu, tym bardziej uda się nam doświadczyć Jego bezinteresownego miłosierdzia”. Zatem wyjście na pustynie jest dla słuchania Słowa Boga. Papież mówi, że chodzi o rzeczywiste spotkanie, o rzeczywisty dialog; nie chodzi o gadulstwo. I kończy papież ten fragment tak: „Nie pozwólmy zatem, aby ten czas łaski przeminął daremnie, w zarozumiałym złudzeniu, że to my jesteśmy panami czasów i sposobu naszego nawrócenia ku Niemu”. Dzisiaj się chyba nikt z nas nie łudzi, że jesteśmy panami czasów i sposobów nawracania się do Boga. Wszystko jest inaczej. Nawet jeśli mieliśmy jakieś pomysły, oczekiwania. To Bóg wybiera czasy i sposoby. Złudzeniem jest, że my decydujemy o wszystkim. Wszyscy jesteśmy skazani na pustynię. Albowiem każdy z nas żyje zasadniczo w jakiejś izolacji. Są tacy, którzy żyją w kwarantannie. Są tacy, którzy żyją w szpitalach. Jest pustynia, bo zasadniczo wiele form rozrywki do których przywykliśmy, są dla nas zasadniczo zamknięte. Np. w góry nie możemy się wybrać. Siedzimy tak naprawdę w czterech ścianach swoich mieszkań. Zero spotkań towarzyskich. Nie ma zgromadzeń liturgicznych, bo kościoły zamknięte. Mogłoby się wydawać, że wszyscy zostaliśmy poprowadzeni na pustynię nie pytani o zdanie. Ale to jest nieprawda, bo kwarantanna, bo izolacja nie stają się automatycznie pustynią. Na kwarantannę, na izolację skazuje nas epidemia. Bóg nas nie skazuje na pustynię, ale Bóg zaprasza nas na pustynię. I wejście na pustynię wymaga decyzji, wymaga zgody. Wymaga też z naszej strony jakiegoś ruchu, jakiegoś działania, jakiegoś powstania. Ale ja wcale nie muszę wstać. Mogę dalej siedzieć i to zły, zbuntowany, wściekły i wcale się nie ruszyć na pustynię, na którą mnie Bóg zaprasza. Tak więc pustynia jest miejscem, na które nas Bóg zaprasza a nie skazuje. I wtedy ta pustynia nie jest pustkowiem; kwarantanna może być pustkowiem, izolacja może być pustkowiem. Ale pustynia jest miejscem spotkania. Jest pewnie miejscem ogołocenia przez epidemię, którą teraz przechodzimy, ale Bóg nie zabiera nam rzeczy, które są dla nas ważne. Na pustyni Bóg nie chce z nami rozmawiać o rzeczach, tylko na pustyni chce z nami rozmawiać o naszej wzajemnej relacji; nie o rzeczach, ale o Nim i o nas. Bóg wprowadza nas w taką rozmowę, w której już nic nie przeszkadza. I jest to spotkanie, o którym mówi papież Franciszek w orędziu, „twarzą w twarz, sercem w serce, przyjaciel z przyjacielem”. W tym spotkaniu jest tylko Bóg i my. Bóg na tej pustyni woła nas do powrotu do młodości. Jak to jest możliwe, skoro czasu się nie cofa; nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Jezus mówi do Nikodema „musisz się na nowo narodzić” a Nikodem na to „jakże to, przecież nie mogę wejść znowu do łona Matki”. Papież Franciszek na innym miejscu pisze, że „ten jest młody, kto potrafi wejść do swojego źródła”. To nie jest zatem kwestia wieku tylko doświadczenia tego, co w naszym życiu jest źródłowe, czyli doświadczenia tego z czego tak naprawdę nasze życie wytryska. Od czego to nasze życie tak naprawdę się zaczyna. Jest taki moment, w którym możemy powiedzieć „wreszcie zaczynam żyć! To jest dopiero prawdziwe życie! Do tej pory tylko egzystowałem. Teraz żyję”. Nas nie powinna interesować egzystencja, ale życie. Dla Izraela to było wyjście z Egiptu i odkrycie, że Bóg ich kocha i to kocha w sposób bezinteresowny; że ich kocha choć na to nie zasługują, że ta miłość jest miłosierna, że ta miłość jest twórcza, że ta miłość jest przekształcająca. Źródłem naszego życia jest doświadczenie relacji, która nas łączy z Bogiem. To Bóg wymyślił dla nas życie i to życie w obfitości. Tak więc na tej pustyni, na którą nas Bóg zaprasza, chodzi o miłość o taką miłość trochę szaloną, o taką miłość młodości. Ta pustynia, na którą woła nas Bóg, to jest pustynia młodości, jest to pierwsze doświadczenie, że Bóg cię kocha; że odkryłeś, że Bóg kocha cię tak, że odkryłeś, że cię Bóg wyprowadza, że cię wyzwala, że cię pociąga Sobą, że mówi ci do serca i że cokolwiek byś nie zrobił złego to i tak On cię rozgrzesza, bo tak jest w tobie zakochany. Ta miłość ze strony Boga jest nie do ruszenia, niczym nie da się jej zerwać. Miłość zaś nasza jest jak Izraela na pustyni, raz po raz odchodząca, wystawiająca Boga na próbę, wątpiąca, buntująca się („wracajmy do Egiptu”).
Ks. Antoni – proboszcz
March 27, 2020
Drodzy Parafianie,
gdy wkraczymy w ostatni tydzień przed Wielkim Tygodniem, narracja o życiu Jezusa na ziemi dochodzi do punktu kulminacyjnego. W Ewangeliach z ostatnich dwóch tygodni Jezus dał wodę spragnionym i przywrócił wzrok tym, którzy nie chcieli widzieć. Woda i światło są niezbędne do życia. Dzisiaj słyszymy, jak Jezus przywrócił życie komuś, kto umarł. Dawca wody i światła jest także dawcą swego życia. Dziękujemy Bogu za dar naszego Zbawiciela, przygotowując się na ostatnie dwa tygodnie Wielkiego Postu. Z powodu Corona Virusa żyjemy w zupełnie nowej rzeczywistości. Musimy postępować zgodnie ze wskazówkami władz, które ograniczają nasze normalne interakcje i działania, które chcielibyśmy robić. Ta sytuacja wpłynęła również na naszą działalność religijną. Na początku kryzysu zdrowotnego powiedziano nam, że nie powinniśmy gromadzić się na Eucharystię, chociaż mogliśmy przyjść do kościoła na prywatną modlitwę i adorację. Nowe nazkazy gubernatora stanu Illinois podyktowały, że od 21 marca do co najmniej 7 kwietnia kościół i plebania muszą zostać zamknięte. Oto instrukcje, które otrzymałem od Archidiecezji:
Obowiązkowe nakazy gubernatora Pritzkera w stanie Illinois oznacza, że dla naszych parafii obowiązuje od godziny 17:00 w Sobotę 21 marca do wtorku 7 kwietnia:
- Wszystkie kościoły i kaplice adoracyjne muszą być zamknięte dopóki gubernator nie zniesie tego zarządzenia. Prywatna modlitwa w jakimkolwiek budynku parafialnym musi zostać przerwana do momentu zniesienia zakazuu.
- Na terenie parafialnym/szkolnym nie może być żadnych Stacji Drogi Krzyżowej ani żadnych innych zgromadzeń, ani żaden personel parafii nie może być zaangażowany w organizację ich na jakimkolwiek innym miejscu.
- Wszystkie wesela i chrzty muszą zostać przełożone i można je ponownie zaplanować dopiero po zniesieniu zarządzenia. Nie ma wyjątków od tego, bez względu na wielkość grupy. Jednak w przypadku wyjątkowej sytuacji związanej z chrztem musi być pozwolenie biskupa.
- Pogrzeby i modlitwy przed należy odłożyć do momentu zniesienia zarządzenia. (Uwaga: kapłani mogą - i są zachęcani - do dalszego odprawiania Mszy Prywatnej i, jeśli to możliwe, transmitowania swoich Mszy dla swoich parafian).
- Biura parafialne muszą być zamknięte do momentu uchylenia zarządzenia gubernatora.
W tym trudnym czasie odprawiam Msze codziennie w południe, w niedziele o 14.00; możecie obejrzeć na naszej stronie www.stbrunochicago.org lub bezpośrednio na YouTube umieszczając stbrunochicago.org. Pamiętam o Was wszystkich w moich modlitwach, kiedy odprawiam Mszę Świętą, a także odmawiam Liturgię Godzin. Przez 29 lat mego kapłaństwa nigdy nie doświadczyłem takiej sytuacji i muszę przyznać, że bardzo tęsknię za naszym zgromadzeniem i naszą liturgią. Chociaż nie możemy fizycznie uczestniczyć we Mszy, nie jesteśmy oddzieleni od łaski Bożej. W tych czasach możemy codziennie oglądać Mszę na naszej stronie internetowej www.stbrunochicago.org lub na YouTube wpisując stbrunochicago.org lub na telewizorze na stacji EDTN. Kanał 7 będzie transmitował mszę celebrowaną przez kardynała Cupicha w niedzielę rano o 9:30. Możemy również przyjąć komunię duchową. Oto słowa modlitwy, które mogą towarzyszyć temu szczególnemu aktowi Komunii Duchowej:
Mój Jezu, wierzę, że jesteś obecny w Najświętszym Sakramencie. Kocham Cię ponad wszystko i pragnę przyjąć Cię do mojej duszy. Ponieważ w tej chwili nie mogę przyjąć Cię sakramentalnie, przyjdź przynajmniej duchowo do mego serca. Obejmuję Cię tak, jakbyś już tam był i jednoczę się całkowicie z Tobą. Nigdy nie pozwól mi oddzielić się od Ciebie. Amen.
Jako wierni znaleźliśmy się w bolesnej sytuacji, gdyż nie możemy się spowiadać w obecności księdza. Przypominam wam, że możliwe jest dokonanie rachunku sumienia, dokonanie aktu żalu doskonałego wyrażonego w stosunku do Boga i zawierającego szczere pragnienie pogodzenia się z towarzyszącą obietnicą spowiedzi, gdy taka możliwość się pojawi. Zróbmy to, aby pogodzić się z Bogiem i bliźnim na Wielkanoc.
Nie wiemy, jak długo potrwa ta sytuacja. Chociaż nie możemy wspólnie oddawać czci Bogu fizycznie, to jesteśmy wspólnotą wiernych, wciąż jesteśmy parafianami parafii św. Brunona. Jako rodzina modlimy się za siebie nawzajem, szczególnie za tych, którzy nie mają się dobrze w tym czasie. Chociaż St. Bruno nie może działać jak zwykle, nadal musimy płacić rachunki. Dlatego zachęcam do dalszego wysyłania naszych ofiar, albo za pośrednictwem poczty, albo dostarczenia do skrzynki pocztowej plebanii lub za pomocą ikony DONACJA i GiveCentral na naszej stronie internetowej. Niech Bóg błogosławi nam w tych trudnych czasach. Zapewniam was, że jesteście w moich modlitwach, wierząc, że jestem obecny w waszych.
Ks. Antoni – proboszcz
March 20, 2020
Drodzy Parafianie,
Przyszło nam żyć w trudnym czasie, kiedy cały świat zmaga się z koronawirusem, który po raz pierwszy pojawił się w grudniu 2019 roku na targu w chińskim Wuhan. Obecnie koronawirus rozprzestrzeniający się na całym świecie został oficjalnie określony jako pandemia. Wielu z nas pyta się obecnie: jeśli pandemia potrwa dłużej, to co dalej? Ludzie tracą źródła zarobku, możliwości wyjazdu, obawiają się, że restrykcje będą o wiele większe, że to będzie cios dla naszej gospodarki. W historii ludzkości było wiele podobnych zawirowań, zaraz, wojen, katastrof czy innych kryzysów. Takie rzeczy nam się przydarzały i będą przydarzać. Wniosek z nich płynie jeden: wygrywają ci, którzy nie poddają się pesymizmowi; którzy są w stanie dopuścić stratę i zaakceptować, że może być nawet duża, ale jednocześnie skupiają się na tym, co można zrobić, żeby to, co się da, zabezpieczyć, a czego się nie da, odbudować w przyszłości. Tak jak po wojnie odbudowuje się domy, a po powodzi stawia na nowo mosty. Nie wiemy, ile potrwa ta sytuacja, może kilka miesięcy, a może pół roku albo dłużej. Coraz więcej wskazuje na to, że wirus oznaczony kodem COVID-19 należeć będzie do grona burzycieli. Kiedy w połowie XIV w. została przywleczona z Azji do Europy dżuma jej pojawienie się wyglądało niczym spełnienie proroctw z Apokalipsy św. Jana. W poszczególnych częściach Europy epidemia zabiła od 30 do nawet 50 proc. mieszkańców. Tysiące wsi i miasteczek zupełnie się wyludniło. Podobnie rzecz się miała z pandemią hiszpanki. Wyjątkowo zjadliwa odmiana grypy, która pojawiła się w 1918 r. i przetoczyła przez cały świat, zabiła wedle rożnych szacunków od 50 do nawet 100 mln ludzi. Z perspektywy dawnych epidemii, podczas których ginęło od 30 do 80 proc. zarażonych, koronawirus z Wuhan zachowuje się - rzec można łagodnie. Jednak, choć statystycznie jedynie ok. 3 proc. chorych umiera, jego wpływ na burzenie zastanego porządku może się okazać bardzo duży. To, co do tej pory było dostępne, wszystkie nasze luksusy codzienności, zostały odebrane. Trzeba zupełnie przemeblować swoje życie, a może i hierarchię wartości. Trzeba myśleć i rozmawiać o tym, co się teraz dzieje, tylko tyle, ile jest to niezbędne, i chronić siebie przed byciem cały czas zanurzonym w zagrożeniu. Bądźmy na bieżąco, ale prowadźmy też w miarę normalne życie. Rozgraniczmy to, na co mamy wpływ, od tego, na co nie mamy i skupmy się na tym pierwszym. Przecież mam wpływ na to, że obejrzę film, że ugotuję zupę, że porozmawiam z najbliższymi. Proponuję, by ten czas przeznaczyć na przykład na zrobienie zaległych prac: generalnych porządków, przeczytanie książek, na które wcześniej zabrakło czasu, systematyczne ćwiczenia fizyczne w domu. Ale również, aby ten czas przeznaczyć bardziej na wzajemną rozmowę, wspólne wykonywanie różnych prac, na modlitwę i medytację aby być bliżej Boga (codziennie jest możliwość uczestniczenia we Mszy świętej w internecie, którą odprawiam w dzień powszedni o 12 w południe a w niedzielę o 2 po południu. Wystarczy tylko na YouTube wpisać stbrunochicago.org). Jest tyle możliwości zaangażowania się, by odciążyć naszą psychikę od lęku, paniki i zamartwiania się. Spokój, niebagatelizowanie zagrożeń, szukanie aktywności i sensu w teraźniejszości oraz wiara i nadzieja, że kryzys minie – są nam teraz najbardziej potrzebne.
Piszę do Was ten list w dniu, kiedy w czytaniach mszalnych mamy Ewangelię o najważniejszym przykazaniu jakim jest przykazanie miłości: „Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: "Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?" Jezus odpowiedział: "Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych"(Mk 12:28-34).
W jakim sensie to przykazanie miłości jest przykazaniem pierwszym? Nie chodzi tylko o to, że jest najważniejsze. Chodzi o to, że jest fundamentalne, że jest podstawowe, że jest pierwsze we wszystkim co czynimy, że stanowi podstawę wszystkiego co czynimy. W tym pierwszeństwie przykazania miłości nie chodzi tylko o to co robimy, ale dlaczego, z jakiego motywu, czym się kierując podejmujemy takie czy inne działania. To jest bardzo ważne! Albowiem nie liczy się tylko to co robimy albo ile w życiu robimy. Liczy się co nami kieruje, jaki jest ten fundamentalny motyw naszego działania. I czy na pewno w każdym z tych naszych czynów, rozmaitych czynów, kryje się rzeczywiście miłość do Boga i do bliźniego. Dobrze jest to usłyszeć w takim trudnym czasie w jakim obecnie żyjemy, w czasie rozmaitych regulacji, praw, przepisów. Jedne są wydawane przez władze państwowe, drugie przez instytucje sanitarne a trzecie jeszcze przez władze kościelne; tego nie wolno, tamtego nie wolno a to mamy robić: mamy zostać w domu, mamy przyjąć na rękę Komunię świętą, może być zgromadzonych w kościele nie więcej niż dziesięć osób, siedzieć obok siebie w odległości 6 stóp. Wszystkie te regulacje, przepisy, prawa można wykonać bez sensu, czyli bez miłości. A można je wykonać z tym fundamentem, pierwszeństwem przykazania miłości. Dopiero wtedy jest to sensowne i całkiem inaczej funkcjonujemy wobec siebie, jeśli tym co nas motywuje, co nas uzdalnia, co nas kieruje ku innym jest miłość. W duchu tej miłości, proszę was, drodzy parafianie, o dalsze wsparcie finansowe naszej parafii, tak jak poprzednio, przed pandemią koronawirusa. Ale jeśli to możliwe, proszę Was w tej chwili o zwiększenie cotygodniowej składki na naszą parafię, jeśli tylko możliwe o dodatkowe $5 lub więcej. Wasz cotygodniowy wkład może zostać wysłany do parafii lub oddany w kancelarii parafialnej. Członkowie Parafialnego Komitetu Finansowego zaakceptowali moją prośbę o to na naszym ostatnim spotkaniu. Istnieje również możliwość zrobienia tego za pośrednictwem naszej strony parafialnej (www.stbrunochicago.org), klikając ikonę DONATE i postępując zgodnie z instrukcjami podanymi przez organizację GiveCentral, która nam to ułatwia.
Niech nam dobry Bóg błogosławi na ten trudny czas!
Ks. Antoni — proboszcz